sobota, 30 maja 2015

INSTAGRAMOWE


Kawa: przewija się u mnie co drugim zdjęciu ;)
Kosz: pełen drobiazgów, które mam nadzieję spodobają się obdarowywanym.
My Girls: zdjęcie na Dzień Matki, bez nich nie byłabym tym kim jestem...
Espandryle: znalezione, kompletnie zapomniałam, że je mam haha
OOTD
Koszula: ostatnio moja ulubiona.
Poszewki: o nich będzie osobny post.
Nowość w mojej kuchni: kokilki w których zapiekłam jajka z szynką i serem, pychota!


Książka: biorę udział w akcji Przeczytam 52 książki w 2015 roku, obecnie jestem na nr 15tym.
Bez: wszyscy mieli, miałam i ja, oczywiście kradziony ;)
Botwinka: uwielbiam!!! Sezonowe zupy smakują lepiej, chyba dlatego, że tyle się na nie trzeba naczekać.
Kawa: mówiłam, że robię sporo zdjęć kawowych :) Tutaj niespieszna, z wypisywaniem planów na Kraków w czerwcu.

Udanej soboty. Paulina

piątek, 22 maja 2015

Something NEW from OLD

W zeszłą sobotę, zachęcona udanymi zakupami Agnethy, wyruszyłam do mojego składziku rzeczy wszelakich. Wsiadłam w samochód i już za kilkanaście minut przeniosłam się do szperaczego raju. Czego tam nie ma? Tak chyba najprościej zapytać. Można znaleźć tam dosłownie wszystko, od łyżeczki po starą lodówkę, od sandałów po kożuchy. Idealne miejsce dla zbieraczy nie bojących się kurzu, pajęczyn itp.
Swoje kroki skierowałam na dział z meblami. I od wejścia mój wzrok padł na przepiękny, oryginalny secesyjny wieszak do przedpokoju. Niestety był z naklejką "sale", podobnie jak większość co ciekawszych mebli. Na moje szczęście uchował się jeden taki niepozorny mebel, zakurzony, zastawiony starym wiatrakiem. Z potencjałem, który w nim zobaczyłam. Cena, śmiesznie niska, od razu zadzwoniłam do znajomego, który mógłby mi szafkę odebrać i przywieźć. Zgodził się a ja dobiłam targu z właścicielką.

Niestety stan szafki nie pozwala mi na pozostawienie jej takiej, jaka jest, wymaga trochę pracy. Ponieważ mam już na nią plan, o czym zaraz Wam powiem, to pozostają mi przy niej pracę kosmetyczne i malowanie.
Czy Wy też widzicie ją w CZERNI?





Szafka czeka na lepszą pogodę i mój czas. Tymczasem zagościła w kącie, gdzie dotychczas znajdowały się zabawki dziewczynek. Przyznam, że taki spokój jaki w nim nastąpił, nastraja mnie bardzo pozytywnie. Niech tak już zostanie! Pomimo, iż przeznaczenie szafki, pierwotnie było inne, na razie niech pozostanie inne :)



Na zdjęciach powyżej, tylko trzy rzeczy są ze sklepu: czarny koszyczek w misie, kosz na krześle i wazon. Reszta to zbieranina z pchlich targów i lumpeksów.
Poniżej inspiracje z czarną bieliźniarką w roli głównej via pinterest.




Jak Wam się podoba taki mebel w wersji BLACK?

Żegnam się z Wami wczorajszymi instagramowymi migawkami ze spaceru. Paulina




sobota, 16 maja 2015

#CharityShopFind

W luźnym tłumaczeniu, tytuł postu brzmi: znalezione w sklepie organizacji charytatywnej a jeszcze prościej, znalezione w lumpeksie :)
Wiecie jak uwielbiam tego typu sklepy, tutaj na wyspach można znaleźć istne perełki. Od firmowych torebek, ubrań, rzeczy do domu, po gadżety, które niekoniecznie przykuwają uwagę. Mój "nowy" kubek, made in england, myślę, że stałby długo niezauważalny. Na szczęście moja inna wrażliwość, nie pozwoliła mi zostawić go samotnie, podobnie było z drewnianą misą. Która po małym retuszu, wygląda pięknie (miała nóżki i podstawkę, która niekoniecznie mi pasowała) W misie portugalskie dary natury, coś w rodzaju szyszek, zbierając je, obawiałam się, czy pozwolą mi je przewieźć przez granicę. Jak widać udało się.




Wpisując tytułowy hasztag na Instagramie, możecie zobaczyć jakie rzeczy ludzie wynajdują w sklepach typu second hand. Każdy szuka czegoś innego, ubrań, rzeczy do domu, ciekawych książek, zabawek. Taka różnorodność którą łączy jedno, miłość do nadawania rzeczom drugiego życia. Bo jakże łatwo wszystko wyrzucić na śmietnik...

Udanej, słonecznej soboty Wam życzę z dobrą kawą w ulubionym kubku. Paulina


poniedziałek, 11 maja 2015

Orient EXPRESS

Pociąg do orientu mam chyba od zawsze. Odkąd sama mogłam urządzać swoje kąty w panieńskim pokoju, dekorowałam je figurkami buddy, narzutą kupioną w sklepie indyjskim. Paliłam kadzidełka i snułam marzenia o dalekiej podróży. Do dziś w urządzaniu "dorosłych" wnętrz posiłkuję się drobiazgami w orientalnym stylu. Lampion, taca, ramki, małe rzeczy, które tworzą całość i dobrze współgrają z innymi dodatkami. Orientalne rzeczy są jak przyprawa orientalna, wystarczy szczypta aby nadać smaku.
Ostatnio będąc w swoim ulubionym sklepie ;) wpadło mi w oko lustro. Nie jest tak piękne, jak te w kuchni u Agnethy ( Aga Twoje jest jedyne w swoim rodzaju) to i tak zapałałam do niego miłością, choć jak to w miłości bywa, miałam pewne dylematy. Na szczęście kilka duszyczek szybko wybiło mi je z głowy!

I słusznie, spójrzcie sami na tą perfekcją robotę ludzkich rąk. I pomyśleć, że ktoś, daleko stąd potrafi wyczarować takie cuda...




Lustro: TkMaxx oczywiście ;)

Dobrej nocy.


środa, 6 maja 2015

I will SURVIVE

Nie ma innej opcji! Znając moją rękę do kwiatów doniczkowych, tylko taka osłonka może je uratować przed: zgniciem, ususzeniem, odwodnienie, przelaniem itp. Niepotrzebne skreślić ;)


Storczyk, był jako dodatek do osłonki. Docelowo zainstaluje się tam sukulent. Mam nadzieję, że będzie wyrozumiały i nie odmówi współpracy.



Turkusowa osłonka, to piękny ceramiczny pojemnik, w którym pierwotnie była świeca. Nie dość, że piękny miała aromat, do tego pięknie wyglądała. Szkoda było wyrzucić taki drobiazg. Teraz może cieszyć się drugim życiem. Recykling jak się patrzy!

Turkusowa osłonka, lampion: TkMaxx
Osłonka I Will Survive:


Uściski. Paulina

piątek, 1 maja 2015

Co zrobić z tym FANTEM? Nowe hobby.

Stało sobie biedne zapomniane w szopie. A przecież szkoda i żal, że taki i użytkowy przedmiot marnieje przykryte dmuchanym basenem i osłonięte ramą od roweru.

Nic przy nim robić nie trzeba, chociaż... Myślę, aby przysposobić je jako stolik nocny przy łóżku, kłopot w tym, że ma miękkie i wypukłe siedzisko. Nie wiem czy tak to zostawić czy może pozbyć się wypełnienia i obicia, zostawić dechę, pomalować ją?



Jak myślicie, co z tym FANTEM zrobić?

Nowe hobby, już się pewnie domyślacie ;) Wpadły mi w ręce dwa motki bawełnianego sznurka, totalny recykling, 100% cotton. Z szydełkiem nigdy nie byłam za pan brat, aż do czasu, kiedy ktoś zapoznany z tematem i do tego baaardzo cierpliwy, wytłumaczył co i jak. No bo przecież oczko, jedno, drugie, tutaj dwa razy pojedynczo, tam podwójnie haha Czarna magia, do czasu, kiedy masz chęci, otwartą głowę i zdrowe ręce do pracy.



Praktyka czyni mistrza, tego się trzymam ;)

Udanych majówek moi drodzy. Oby pogoda, wbrew prognozom dopisała.
Pozdrawiam- Paulina