Owszem, posiadam dobra materialne, które dla mnie są cenne, dla innych są nieosiągalne cenowo. Ale nie wybłagałam ich nigdzie, nie prosiłam się, choć przyznam się był taki moment, kiedy chciałam poddać się i temu. Ale w imię czego? Większej ilości komentarzy??? Wolę poczekać, tu odłożyć, tam dodać, resztę tygodniówki doliczyć i kupić, mieć, cieszyć się i chwalić, owszem, ale tym, że za swoje a nie od kogoś.
Blog był moim życiem, bardzo ważną jego częścią, dziś chyba koniecznością, Przykro mi patrzeć na to co ludzie chwalą i czemu przyklaskują. Mieć czy być, być czy mieć? Gdzie w tym wszystkim szczerość i prawdziwe życie?
Nie tylko mnie nachodzą takie myśli... Wiele z Nas, "starych" blogerek ma takie przemyślenia i wątpliwości. Te dziewczyny, które zostały i nadal odwalają kawał dobrej roboty, bez oglądania się na innych, przed nimi chylę czoła. Przed tymi, które z bloga zrobiły tablicę ogłoszeń i reklam...cóż, dopowiedzcie sobie sami.
Być może swoim wpisem wbijam kij w mrowisko, ale wiem, że razem ze mną wiele dziewczyn wbija kije. Kto wie, może to już ostatni mój wpis...
Paulina.