Strony

sobota, 24 grudnia 2011

piątek, 23 grudnia 2011

Odliczając godziny



Kochani,już za chwileczkę już za momencik,zasiądziemy przy Wigilijnym stole.
Przygotowania do tych wyjątkowych chwil idą pełną parą,nie tylko w kuchni ale i w dekoracyjnej sferze.Choinka czeka do jutra na swój kolorowy stój.Za to pokoje już ustrojone.



W naszej sypialni zagościła czerwień,którą co tu dużo mówić-uwielbiam w ten świąteczny czas.Kapka czerwieni tu,świeczuszka tam i już klimat się robi.Przyjemnie wieczorem zalegnąć na łóżku,wyciągnąć nogi,poczytać,pogilgać się z Lenką czy po prostu poleniuchować i delektować się grzanym winkiem :) Polecam,w tym przedświątecznym rozgardiaszu,pamiętać o sobie i swoich małych przyjemnościach.

sobota, 17 grudnia 2011

Prywatny rogacz :)

Co jakiś czas nachodzą mnie myśli,co będzie modne w danym sezonie jeżeli chodzi o wystrój wnętrz.Jeszcze niedawno był to styl vintage,shabby,który chyba jakby trochę się oddalił na rzecz stylu retro z lat 50,60tych.
Do łask wróciły również rogacze,które niegdyś królowały w co drugim polskim domu,mowa tu o prawdziwych porożach,które dumnie wisiały na ścianach,jak i o znienawidzonych Jeleniach na rykowisku...ja wiele bym dała,aby mieć choć jeden z tych,można by rzec,kultowych już przedmiotów.Mam za to innego,cudnej urody rogacza,dostojnego łosia,który to został narysowany przez pewne bardzo zdolne łapki naszej blogowej koleżanki- Damar (jeżeli jeszcze nie znacie jej bloga to serdecznie zapraszam Was tutaj http://podszczesliwa13.blogspot.com/)
Łoś przyleciał do mnie w ramach tzw.wymianki.Ja również wysłałam Damar rogacza,tylko w zupełnie innej formie :) Z tego co widziałam,zadomowił się u niej na dobre,co mnie bardzo cieszy.



  

Mój rogacz zamieszkał w zaszczytnym miejscu,które jak wiecie zmienia się co chwila.Obecnie oprócz nowej poduszki,królują tam hiacynty,które kupiłam sobie na Mikołaja (nie sądziłam,że tak szybko mi zakwitną!) i piękny modrzew.Może nie jest za bardzo świątecznie,ale spokojnie,przyjdzie i na to czas :)



Pozdrawiam ciepło w tą słoneczną sobotę i pędzę gotować zupę cebulową,coś tak za mną ona "chodzi" dzisiaj,a,że roboty przy niej praktycznie zero (dla takiego kucharza z Bożej łaski jak ja,zupa jest jak znalazł) to lecę pędzę do kuchni.

sobota, 10 grudnia 2011

Świąteczna parapetówka

Już chyba tradycyjnie dekoracje w domku zaczynam od parapetu w salonie.Wykusz daje wiele możliwości i tak jak w sypialni,parapet pozostaje niewykorzystany,tak w salonie eksploatuję go na maksa :)

W tym roku dołączyło kilka nowych dekoracji,większość dostałam od kochanych osób,dobrych duszyczek,których na szczęście w moim życiu nie brakuje.Okres świąteczny sprzyja podarunkom,nie tylko tym od Mikołaja.W ramach tzw.wymianek,których w tym roku miałam trzy,przywędrowały do mnie cudne rzeczy,które będą cieszyć oko nie tylko od święta...

Od Mili kochanej z Dimilkowego Domku dostałam cudnej urody "Ciapkę",zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia :) Jest urocza,ma piękną sukienkę,ciepluchną,pasiaste rajtuzki i czerwoną dłuuugą czapę.Uśmiecha się do mnie ze swojego kącika i przypomina,że do wigilii niewiele czasu zostało.




Drewniany konik to prezent od mamy,podobnie jak słodkie Miśki.


 

Od Jolusi,którą miałam okazję poznać przez pewne forum dostałam śliczną drewnianą ramkę,idealną na nasze rodzinne Mikołajowe zdjęcie,które zrobione zostało w Ikea.Lenka była chętna do odwiedzenia Mikołaja,jednak,kiedy weszliśmy do jego domu uciekła z płaczem,Maciek pobiegł za nią,złapał ją dopiero przy restauracji ;) Mała na zdjęciu ma nie tęgą minkę,za to Maciek! Przypomniał sobie dzieciństwo :D



Wiem,dużo dziś zdjęć,a to jeszcze nie wszystko hahaha Paczka od Dorotki była baardzo duża ;)
Ptaszynka z czapusią i torebusia to też prezenty od niej.



 Ok,tyle na razie :) Całkiem możliwe,że do świąt jeszcze coś się na parapecie zmieni hahaha u mnie to nigdy nic nie wiadomo.Jak Wasze przygotowania???Wprowadziliście już czerwień w progi Waszych domów?
Ja bez tego koloru nie wyobrażam sobie Świąt,niech się dzieje co chce,moda się zmienia.Czerwieni grudniowej nie oddam!!!

Dobrej nocy.

piątek, 2 grudnia 2011

Recykling pełną gębą :)

A to za sprawą mojej koszuli,którą nosiłam,nosiłam aż przy schylaniu i lekkim zgarbieniu usłyszałam kszksnkznksnk i już wiedziałam,że jej żywot na moim ciele się skończył...Niestety pękła w takim miejscu nie do uratowania.A ja,jako,że bardzo ją lubię postanowiłam dać jej drugie życie (dodam tylko,że koszula kupiona była w lumpeksie za 8 zł.Jak widać i takie ciuchy można pokochać :D).I tak wpadł mi pomysł na poszewkę,fiku miku pomysł przerodził się w czyn i od wczoraj mogę cieszyć się "nową" podusią.

 

Z tego co jeszcze z niej zostało coś pewnie jeszcze skroję,zszyję i będę jeszcze długo się tym cieszyć.

Dobrej nocy kochani.Ach,to już grudzień!!!Za chwilę Mikołaj,liczycie na jakiś prezent pod poduszką? ;)

p.s.poszukiwania identycznej,albo chociaż podobnej koszuli-trwają!!!