Malutko mnie ostatnio na blogu a to za sprawą urlopu, który udało mi się spędzić w Polsce. Ach, cóż to był za intensywny czas! Pomimo niezbyt sprzyjającej pogody, udało mi się maksymalnie go wykorzystać, na przemiłych spotkaniach i udanych wyjazdach. Tu szczególne ukłony dla Agi, Mili i Zającecztery :) Te trzy wyjątkowe osoby sprawiły, iż czas spędzony we Wrocławiu i Krakowie minął szybko i przyjemnie.
Nie myślcie sobie, że czas spędzałam tylko na przyjemnościach, było też trochę pracy związanej z blogiem, sesje z udziałem pięknych przedmiotów. Ale zaraz, zaraz czy to aby praca, czy przyjemność???
Pierwszą z sesji zafundowałam sobie na strychu, z piękną ceglaną ścianą w tle i wiekowym krzesłem marki Thonet, które to dostaliśmy od mojego kuzyna, które z kolei dostał od swojego taty, a ten od swojej mamy, która pracowała we Wrocławskim Teatrze Lalek. Krzeseł sztuk kilka przyniosła kiedyś do domu. Niestety nie wiem czy służyły one w garderobach, teatralnej kawiarni czy też zalegały na strychu jeszcze od czasów przedwojennych... Ci którzy znają krzesła zaprojektowane przez Michaela Thoneta i jego fabrykę, wiedzą, iż są to ponadczasowe modele, które idealnie wpisują się w klimat każdego wnętrza, tym bardziej, że spośród wielu wzorów można dobrać ten jeden idealny dla siebie.
Jug Vase marki House Doctor wypatrzyłam w jednym ze sklepików internetowych ze skandynawskim designem. Ostatnio po drodze mi z przedmiotami z ceramiki, gliny i kamionki. Ręcznie formowanymi, szkliwionymi. Dlatego ten oryginalny dzbanek wpadł do mojego koszyka, tym szybciej iż był w dziale z przecenionymi przedmiotami. Szczerze powiem, wcześniej się z nim nie spotkałam, widać nie każdy poznał się na jego urodzie i funkcjonalności, bo same przyznajcie, że podpiąć mu można różne funkcje.
Spokojnej nocy. Paulina
Jug Vase: House Doctor
Szal: Zara
Krzesło i kamionkowy słój: strych mojej mamy ;)
baaardzo mi się podoba ta sesja i przedmioty w niej wykorzystane :)
OdpowiedzUsuńSandrynko, dziękuję :* Jak niewiele potrzeba aby aranżacja była kompletna. Less is more ;)
UsuńJa to tylko mogę potwierdzić, że ten stryszek u Twojej mamy to kryje mnóstwo fajnych przedmiotów. Sam w sobie jest tajemniczym miejscem w którym chętnie napiłabym się winka siedząc na tym Thonecie i przy tym okrągłym stole.
OdpowiedzUsuńKrzesło świetne i warto je ocalić - myślę, że kiedyś stanie w Twoim domu :)
Nad dzbanem wciąż myślę i bliżej mi do niego aniżeli dalej :)
ps. następnym razem wbijam się na strych z butelką wina i mnie stamtąd nie przegonisz :)
Kochana, następnym razem przyjedziesz na dłużej, wtedy stryszek ochrzcimy ;) Może nie siedząc na Thonecie, ale też na klimatycznym fotelu z lat 60tych :) Zawsze zapraszam.
UsuńSuper sesja :) cudne krzesło :)
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji :)
Te krzesło to czysta magia, kocham takie starocie.Cudnie tu u Ciebie , muszę częściej zaglądać, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń