Pobudzam do życia cebulki.
Dostałam je podczas wizyty u Ewelinki, w pierwszej chwili chciałam zasadzić je w ogrodzie, jednak w międzyczasie mignęły mi zdjęcia z "Warsztatu Woni" , tutaj możecie je zobaczyć. Swoją drogą polecam Wam ten blog, pełen cudnych zdjęć, domowego ciepła i uroczych miejsc w Warszawie widzianych oczami Finlandki.
Polecam Wam również sam "Warsztat Woni" do wirtualnego odwiedzenia, Marta Gessler ma niesamowity zmysł aranżacyjny, bukiety, kwiatowe aranżacje w jej wydaniu są niezwykle proste i piękne w swej prostocie.Warto co nieco podpatrzeć. Ja zainspirowałam się wiosennymi cebulkami i postanowiłam swoje narcyzy zakorzenić w szklanym, prostym wazonie. Muszę przyznać, że pną się do góry może nie w jakimś oszałamiającym tempie, ale co dzień do przodu :)
A jeszcze niedawno, cebulki nieśmiało wypuszczały pierwszą zieleń z cebulek...
Ściskam nadal w dwupaku z nadzieją, że w najbliższym tygodniu będę mogła w końcu przytulić moją małą córeczkę.
p.s. Dziewczyny, dziękuję Wam za informację o serii kryminałów Camilli Lackberg, niestety w polskiej księgarni w Dublinie nie mają pierwszej części, a ja chciałabym właśnie od niej zacząć. Niedługo odwiedzi mnie delegacja z pl, także na pewno przywiozą mi książkę.Tymczasem pocieszyłam się "Trafnym wyborem" J.K.Rowling i po przeczytaniu kilkunastu stron, wiem, że to był dobry wybór.
Strony
▼
czwartek, 31 stycznia 2013
niedziela, 27 stycznia 2013
Dorobiłam się
Nie, nie milionów, chociaż tymi nie pogardziłabym ;) Dorobiłam się drukarki!!! :D
Cieszę się z niej jak dziecko, bo od dawna zazdrościłam Wam drukarek i możliwości drukowania ciekawych plakatów, zdjęć itp. Oczywiście jak przyszło co do czego, czyli drukowania zrobiłam się wybredna. Znalazłam jednak coś, co zatrzymało mój wzrok na dłużej :
Motyw piór bardzo mi się podoba. Czekam na wiosnę, kiedy to będę mogła spacerować w poszukiwaniu piór, mam co do nich pewne plany :) Takie małe DIY. Na pewno podzielę się nim z Wami.
Pamiętacie koszyk z przedostatniego wpisu? Kiedy go kupowałam wpadły mi w oko pewne kubeczki. Myślałam o nich cały tydzień, no bo czy ja na prawdę potrzebuję kolejne kubeczki? A no tak, potrzebuję! Zwłaszcza, kiedy są tak piękne, że trudno jest się oprzeć :) A te są wyjątkowo piękne, zdobione marokańskim motywem, geometrycznymi wzorami i do tego w szarościach! Idealne, zwłaszcza do picia herbatki z liści malin.
Popijając herbatkę "połknęłam" książkę, dosłownie. Pozycja idealna na jedno popołudnie, zwłaszcza dla kogoś kto lubi kryminały. Jest to pierwsza książka tej autorki, ale już wiem, że nie ostatnia. Jeżeli znacie jej serię kryminałów, napiszcie mi proszę od której pozycji powinnam zacząć je czytać?
Kochane, dziękuję za wszystkie Wasze słowa pod ostatnim postem!!! Jesteście niezastąpione, takie dobre duszki, które mocno trzymają za nas kciuki :) Ściskam Was za to mocniutko i obiecuję, że jak tylko Laurka pojawi się na świecie dowiecie się o tym jak najszybciej.
Tymczasem pozdrawiam cieplutko z pozytywnym przesłaniem na nowy tydzień:
Cieszę się z niej jak dziecko, bo od dawna zazdrościłam Wam drukarek i możliwości drukowania ciekawych plakatów, zdjęć itp. Oczywiście jak przyszło co do czego, czyli drukowania zrobiłam się wybredna. Znalazłam jednak coś, co zatrzymało mój wzrok na dłużej :
Motyw piór bardzo mi się podoba. Czekam na wiosnę, kiedy to będę mogła spacerować w poszukiwaniu piór, mam co do nich pewne plany :) Takie małe DIY. Na pewno podzielę się nim z Wami.
Pamiętacie koszyk z przedostatniego wpisu? Kiedy go kupowałam wpadły mi w oko pewne kubeczki. Myślałam o nich cały tydzień, no bo czy ja na prawdę potrzebuję kolejne kubeczki? A no tak, potrzebuję! Zwłaszcza, kiedy są tak piękne, że trudno jest się oprzeć :) A te są wyjątkowo piękne, zdobione marokańskim motywem, geometrycznymi wzorami i do tego w szarościach! Idealne, zwłaszcza do picia herbatki z liści malin.
Popijając herbatkę "połknęłam" książkę, dosłownie. Pozycja idealna na jedno popołudnie, zwłaszcza dla kogoś kto lubi kryminały. Jest to pierwsza książka tej autorki, ale już wiem, że nie ostatnia. Jeżeli znacie jej serię kryminałów, napiszcie mi proszę od której pozycji powinnam zacząć je czytać?
Kochane, dziękuję za wszystkie Wasze słowa pod ostatnim postem!!! Jesteście niezastąpione, takie dobre duszki, które mocno trzymają za nas kciuki :) Ściskam Was za to mocniutko i obiecuję, że jak tylko Laurka pojawi się na świecie dowiecie się o tym jak najszybciej.
Tymczasem pozdrawiam cieplutko z pozytywnym przesłaniem na nowy tydzień:
czwartek, 24 stycznia 2013
Okno
Okno, integralna część domu bez której nie wyobrażamy sobie życia. Daje nam światło, przyjemny wiatr w upalne dni, przeciąg, ciepłe powietrze. Zimą mróz maluje na nim swoje małe dzieła sztuki.
Okno, takie niby nic a jakże ważne.
Nasz ważny dzień zbliża się wielkimi krokami...Im więcej o tym myślę, tym bardziej zaczynam się go obawiać. Czy wszystko pójdzie dobrze, czy podołam wyzwaniu jakie stawiła przede mną matka natura? Czy będąc "oknem" dla mojego dziecka sprostam zadaniu i pomogę tej małej istotce przyjść na świat?
Czy się boję? Jak cholera!!! Ale strach przeplata się z euforycznym szczęściem. Wszak czekałam na to kilka miesięcy. Pomyślicie, druga ciąża, mogła się na to przygotować, nie ona pierwsza nie ostatnia. Tak, to wszystko racja, tylko ja mam gdzieś co ktoś myśli. Pod sercem noszę jedną z najważniejszych istot w moim życiu, priorytetem dla mnie, matki, jest zapewnić jej jak najlepszy start w życiu, a zaczyna się on od pierwszego skurczu...
Okno, ma jak widać wiele znaczeń.
Czas oczekiwania umilam sobie kwiatami,małymi aranżacjami.Dziś szybki rzut na okno w korytarzu. Tej części domu nigdy nie pokazywałam, bo po prostu nie ma co pokazywać. Butelkowa zieleń na ścianach, to kolor, który kompletnie do mnie nie przemawia, ale jest i będzie.
Ściskam.
Okno, takie niby nic a jakże ważne.
Nasz ważny dzień zbliża się wielkimi krokami...Im więcej o tym myślę, tym bardziej zaczynam się go obawiać. Czy wszystko pójdzie dobrze, czy podołam wyzwaniu jakie stawiła przede mną matka natura? Czy będąc "oknem" dla mojego dziecka sprostam zadaniu i pomogę tej małej istotce przyjść na świat?
Czy się boję? Jak cholera!!! Ale strach przeplata się z euforycznym szczęściem. Wszak czekałam na to kilka miesięcy. Pomyślicie, druga ciąża, mogła się na to przygotować, nie ona pierwsza nie ostatnia. Tak, to wszystko racja, tylko ja mam gdzieś co ktoś myśli. Pod sercem noszę jedną z najważniejszych istot w moim życiu, priorytetem dla mnie, matki, jest zapewnić jej jak najlepszy start w życiu, a zaczyna się on od pierwszego skurczu...
Okno, ma jak widać wiele znaczeń.
Czas oczekiwania umilam sobie kwiatami,małymi aranżacjami.Dziś szybki rzut na okno w korytarzu. Tej części domu nigdy nie pokazywałam, bo po prostu nie ma co pokazywać. Butelkowa zieleń na ścianach, to kolor, który kompletnie do mnie nie przemawia, ale jest i będzie.
Ściskam.
wtorek, 22 stycznia 2013
Szczypta orientu
Czy orient jest trendy???
Pojawia się co rusz zarówno w modzie, sygnowanej przez wielkich projektantów jak i przez designerów - modzie wnętrzarskiej.
Moim zdaniem szczypta orientu idealnie wpisuje się w klimat skandynawskich wnętrz, w barwy b&w i minimalizm. Może mój dom, nie do końca odzwierciedla te typy,to jednak skusiłam się na taką orientalną aranżację. Wszystko za sprawą koszyka,który nabyłam na zimowej wyprzedaży. Swoim wyglądem, fakturą, splotem przywołuje mi na myśl kraje dalekiego wschodu. Stare dłonie, które go plotły i malowały...
Koszyków mam w brud i jeszcze więcej, jednak nie potrafię się oprzeć aby nie kupić kolejnego, zwłaszcza takiego, który u TineK czy House Doctor kosztowałby dziesięć razy więcej...
I jeszcze garść wiklinowych- koszykowych inspiracji.
Co sądzicie o potraktowaniu kosza farbą w spreju? Ja uważam, że dało to świetny efekt i chyba pokuszę się o próbę sprejowania któregoś z moich koszyków ;)
(wszystkie zdjęcia z internetu)
Te kosze skradły moje serce, znalazłam podobne w wersji białej, niestety cena zaporowa,ponad 30€ za koszyk :( Nie na moją kieszeń...
Dziękuję Wam kochani za Wasze odwiedziny i komentarze!!! Dodają skrzydeł :)
Ściskam i zapraszam na mojego drugiego bloga She and Me, gdzie możecie się przekonać, że połączenie żółtego z różowym wcale nie jest takie złe ;)
Pojawia się co rusz zarówno w modzie, sygnowanej przez wielkich projektantów jak i przez designerów - modzie wnętrzarskiej.
Moim zdaniem szczypta orientu idealnie wpisuje się w klimat skandynawskich wnętrz, w barwy b&w i minimalizm. Może mój dom, nie do końca odzwierciedla te typy,to jednak skusiłam się na taką orientalną aranżację. Wszystko za sprawą koszyka,który nabyłam na zimowej wyprzedaży. Swoim wyglądem, fakturą, splotem przywołuje mi na myśl kraje dalekiego wschodu. Stare dłonie, które go plotły i malowały...
Koszyków mam w brud i jeszcze więcej, jednak nie potrafię się oprzeć aby nie kupić kolejnego, zwłaszcza takiego, który u TineK czy House Doctor kosztowałby dziesięć razy więcej...
I jeszcze garść wiklinowych- koszykowych inspiracji.
Co sądzicie o potraktowaniu kosza farbą w spreju? Ja uważam, że dało to świetny efekt i chyba pokuszę się o próbę sprejowania któregoś z moich koszyków ;)
(wszystkie zdjęcia z internetu)
Te kosze skradły moje serce, znalazłam podobne w wersji białej, niestety cena zaporowa,ponad 30€ za koszyk :( Nie na moją kieszeń...
Dziękuję Wam kochani za Wasze odwiedziny i komentarze!!! Dodają skrzydeł :)
Ściskam i zapraszam na mojego drugiego bloga She and Me, gdzie możecie się przekonać, że połączenie żółtego z różowym wcale nie jest takie złe ;)
czwartek, 17 stycznia 2013
Trzy kolory sezonu i geometria
Różowy,żółty i czarny. Ten ostatni już od dawna u mnie gości,dwa pierwsze powoli zapraszam w swoje progi. Chyba przeproszę się z pudełkami,które pokazywałam tutaj a eksmitowałam do Lenkowego pokoiku. Idealnie wpiszą się w nadchodzący kanon. Mam też szydełkowy duet pink&yellow, ale ten zasługuje na osobny post :)
Róż, lampa i dywan bardzo mi się podobają.Moja interpretacja to róż ale do policzków. Ostatni zakup,na który się uparłam bardzo. Piękny kolor,zamknięty w eleganckim opakowaniu,do tego geometria. Trzyma się na moich policzkach cały dzień. Zdecydowanie jeden z lepszych zakupów kosmetycznych!
Żółty, skusiłabym się na zastawę stołową z Warszawską Syrenką. Moja interpretacja,skromna,ale bardzo żółta :)
Czarny, ulubieniec :) Dlatego nie pogardziłabym stojącą lampą czy dywanem. Czerni u mnie sporo,ale chciałam pokazać geometryczną czerń z szarością, Kubek-świecznik. Nawet nie wiecie jak żałuję,że nie kupiłam ich więcej...
Szal to prezent od koleżanki :) Gapiłam się w niego jak sroka w gnat,zachwalałam,aż w końcu go dostałam! Czekam tylko aż będę mogła nosić go do klasycznej,skórzanej kurtki.Oj,bardzo na to czekam.
Zdjęcia kolorowych trendów pochodzą z najnowszego numeru ELLE DECO. Polecam.
Kochane,chciałabym w imieniu Lenki podziękować za wszystkie życzenia urodzinowe.Jesteście kochane :)
Ściskamy Was serdecznie!!!
środa, 16 stycznia 2013
Lenka
Dziś skończyła cztery latka...pamiętacie,jeszcze tak niedawno czekałyście razem ze mną na jej przyjście na świat.Przecież to było zaledwie wczoraj...
Sto lat moja Królewno!!!Kochamy Cię bardzo.
Sto lat moja Królewno!!!Kochamy Cię bardzo.
wtorek, 15 stycznia 2013
Odrobina wiosny
Piękne słoneczko mamy dzisiaj na wyspie.Cudnie świeci i ogrzewa.Pomimo,że temperatura nie za wysoka,to i tak mam zamiar wybrać się na spacer i wygrzać sobie buźkę :)
Tym czasem powoli zapraszam wiosnę do siebie.W sklepach pojawiły się już tulipany w cudnych kolorach,od intensywnych czerwieni po zgaszone biele i róże.Ja postawiłam tym razem na pastele,ale następny bukiet będzie w mocniejszym kolorze.
Ponieważ wazon jest dość wysoki,a tulipanki mają krótkie łodyżki,podratowałam się perełkami,które nie tylko są dekoracyjne,ale jak widać praktyczne ;)
Wazon jeszcze w świątecznej,gwiazdkowej szacie.Ale to już chwilka i zniknie.W domu już nic nie zostało z dekoracji świątecznych.Pożegnałam Święta,teraz witam Wiosnę a wraz z nią czekam na nowego członka rodziny.
Czy Wy też już zapraszacie w swoje progi jedną z piękniejszych pór roku? Tulipany są do tego dobrą zachętą.Same zobaczcie.
Pozdrawiam bardzo,bardzo słonecznie! I wysyłam Wam troszkę wirtualnego ciepełka.
Tym czasem powoli zapraszam wiosnę do siebie.W sklepach pojawiły się już tulipany w cudnych kolorach,od intensywnych czerwieni po zgaszone biele i róże.Ja postawiłam tym razem na pastele,ale następny bukiet będzie w mocniejszym kolorze.
Ponieważ wazon jest dość wysoki,a tulipanki mają krótkie łodyżki,podratowałam się perełkami,które nie tylko są dekoracyjne,ale jak widać praktyczne ;)
Wazon jeszcze w świątecznej,gwiazdkowej szacie.Ale to już chwilka i zniknie.W domu już nic nie zostało z dekoracji świątecznych.Pożegnałam Święta,teraz witam Wiosnę a wraz z nią czekam na nowego członka rodziny.
Czy Wy też już zapraszacie w swoje progi jedną z piękniejszych pór roku? Tulipany są do tego dobrą zachętą.Same zobaczcie.
Pozdrawiam bardzo,bardzo słonecznie! I wysyłam Wam troszkę wirtualnego ciepełka.
piątek, 11 stycznia 2013
Obiecany kącik maleństwa :)
Niestety,sypialnia nie jest z gumy i tam gdzie docelowo myślałam,że będzie stało łóżeczko,stoi komoda.Wbrew moim przypuszczeniom,łóżeczko po prostu nie zmieściło się we wnęce!Burza mózgów,gdzie je postawić i stanęło,tam gdzie stoi.Przy ścianie,z łatwym dostępem do wyciągnięcia maleństwa.Przejście między naszym łóżkiem a łóżeczkiem jest niewielkie,ale wystarczające.Komoda z Ikea,została kupiona już jakiś czas temu,z myślą o przechowywaniu garderoby i środków pielęgnujących Laurki.Pomimo tego,że jest wąska,jest bardzo pojemna.Jestem z niej zadowolona.
Łóżeczko jest po Lence,przeleżało swoje na strychu,czekając na drugie maleństwo.Nie malowałam go,podoba mi się takie jakie jest.Myślę,że jest dobrym kontrastem do wszędobylskiej bieli i czerni.
Uprzedzając Wasze pytania dotyczące ramek nad łóżeczkiem.Tylko kilka z nich jest przyklejona specjalną masą,ramki te są plastikowe z plastikowymi szybkami,więc nie zagrażają dziecku.Jak wiecie wiszą one już długo i jak na razie nie spadły,zamieniając ich zawartość dołożyłam masy klejącej,więc przymocowane są na prawdę stabilnie i bezpiecznie!
Sama zawartość ramek,to cudne karki okolicznościowe kupione w sklepie Tiger :) Są świetne,kolorowe,wesołe.Takie jak chciałam.
Chmurka nad łóżeczkiem to nasze DIY,jeżeli jesteście ciekawe jak ją zrobiłam zapraszam na mój drugi blog.
Patchworek kupiłam w sklepie Mamas&Papas,jak tylko zobaczyłam go na ich stronie internetowej zakochałam się i postanowiłam kupić,pomimo wysokiej ceny.Jest to becik,który może służyć również jako narzuta na łóżeczko czy też kocyk pod pupcię :) Uniwersalny,kolorowy,ciepły!Uwielbiam.
Kolorowey konik,jest również z M&P z stworek-potworek kupiłam będąc we Wrocławiu,jest w 100% hand-madowy :)
Mam nadzieję,że kącik przypadł Wam do gustu?
Ściskam cały czas w dwupaku ;)
Łóżeczko jest po Lence,przeleżało swoje na strychu,czekając na drugie maleństwo.Nie malowałam go,podoba mi się takie jakie jest.Myślę,że jest dobrym kontrastem do wszędobylskiej bieli i czerni.
Uprzedzając Wasze pytania dotyczące ramek nad łóżeczkiem.Tylko kilka z nich jest przyklejona specjalną masą,ramki te są plastikowe z plastikowymi szybkami,więc nie zagrażają dziecku.Jak wiecie wiszą one już długo i jak na razie nie spadły,zamieniając ich zawartość dołożyłam masy klejącej,więc przymocowane są na prawdę stabilnie i bezpiecznie!
Sama zawartość ramek,to cudne karki okolicznościowe kupione w sklepie Tiger :) Są świetne,kolorowe,wesołe.Takie jak chciałam.
Chmurka nad łóżeczkiem to nasze DIY,jeżeli jesteście ciekawe jak ją zrobiłam zapraszam na mój drugi blog.
Patchworek kupiłam w sklepie Mamas&Papas,jak tylko zobaczyłam go na ich stronie internetowej zakochałam się i postanowiłam kupić,pomimo wysokiej ceny.Jest to becik,który może służyć również jako narzuta na łóżeczko czy też kocyk pod pupcię :) Uniwersalny,kolorowy,ciepły!Uwielbiam.
Kolorowey konik,jest również z M&P z stworek-potworek kupiłam będąc we Wrocławiu,jest w 100% hand-madowy :)
Mam nadzieję,że kącik przypadł Wam do gustu?
Ściskam cały czas w dwupaku ;)
wtorek, 8 stycznia 2013
Coś nowego ze starego
Taki domowy recykling,który uwielbiam!
Ostatnio Blomingville, Tine K, Madame Stoltz, proponują w coraz nowszych katalogach wiklinę,głównie kosze,które strasznie mi się podobają.I które z chęcią bym przygarnęła.
Ja ostatnio odkurzyłam swoją wiklinę hihi a właściwie koszyczki na szklanki.Tak,tak takie, jakie to dawniej były w każdym domu,co by sobie paluszków nie poparzyć,pijąc gorącą herbatkę,przez cieniutką jak kartka papieru szklankę.
Pomyślałam,że koszyczki świetnie sprawdziłyby się w roli świeczników.Poszperałam w domu i znalazłam też szklane,jakby świeczniki,które wpasowały się w koszyczki i tak powstała kolejna dekoracja na komodzie,która umila mi wieczory.Splot wikliny cudnie rozprasza światło.
Filcowe kulki,to pozostałość po filcowej girlandzie :) Lenka dorwała ją w swoje łapki i niestety,podzieliła ją na dwie części.Związałam je ze sobą,ale to co zdołało zerwane z nitki zebrałam iii wpadłam na pewien pomysł, o którym już niedługo Wam napiszę.Będzie to takie małe DIY dla Laurki :)
Kącik maluszka jest już prawie na finiszu.Podoba mi się bardzo,jest zupełnie inny od tego,jaki miała Lenka.Nic dziwnego,minęły cztery lata,mój gust się zmienił.Odeszłam zupełnie od pasteli,będzie kolorowo,wesoło a przy tym mam nadzieję,przytulnie :)
Dobrej nocy kochani.
Ostatnio Blomingville, Tine K, Madame Stoltz, proponują w coraz nowszych katalogach wiklinę,głównie kosze,które strasznie mi się podobają.I które z chęcią bym przygarnęła.
Ja ostatnio odkurzyłam swoją wiklinę hihi a właściwie koszyczki na szklanki.Tak,tak takie, jakie to dawniej były w każdym domu,co by sobie paluszków nie poparzyć,pijąc gorącą herbatkę,przez cieniutką jak kartka papieru szklankę.
Pomyślałam,że koszyczki świetnie sprawdziłyby się w roli świeczników.Poszperałam w domu i znalazłam też szklane,jakby świeczniki,które wpasowały się w koszyczki i tak powstała kolejna dekoracja na komodzie,która umila mi wieczory.Splot wikliny cudnie rozprasza światło.
Filcowe kulki,to pozostałość po filcowej girlandzie :) Lenka dorwała ją w swoje łapki i niestety,podzieliła ją na dwie części.Związałam je ze sobą,ale to co zdołało zerwane z nitki zebrałam iii wpadłam na pewien pomysł, o którym już niedługo Wam napiszę.Będzie to takie małe DIY dla Laurki :)
Kącik maluszka jest już prawie na finiszu.Podoba mi się bardzo,jest zupełnie inny od tego,jaki miała Lenka.Nic dziwnego,minęły cztery lata,mój gust się zmienił.Odeszłam zupełnie od pasteli,będzie kolorowo,wesoło a przy tym mam nadzieję,przytulnie :)
Dobrej nocy kochani.
niedziela, 6 stycznia 2013
Z przymrużeniem oka i całoroczny kalendarz
U nas już przedwiośnie.Temperatura codziennie powyżej 10 stopni,powoli zaczynają pojawiać się pąki na drzewach, a z ziemi wyłaniają się "szczypiorki" żonkili.Tylko patrzeć,kiedy wszystko zakwitnie i pojawi się feria barw.Trochę mi tego trzeba...Kolorów.Tymczasem ja odgruzowuję sypialnię,tylko po to,aby ją zagracić ;) Ale jakie to zagracenie,łóżeczko małej i nowa komoda :)
Ta zagracać pokój mogę!Na razie dopieszczam kącik maluszka,także nie pokaże jeszcze.Powiem tylko,że łóżeczko niestety nie zmieściło mi się we wnęce,w której planowałam je postawić, ale poradziliśmy sobie inaczej.Szkoda,że ściany nie są z gumy...
Tymczasem Budda dostał nowy look z przymrużeniem oka a na półkę wrócił całoroczny kalendarz bez-datowy,kolorowy.Bo kolorki teraz poszukiwane,wszak to już nie tylko nasza sypialnia będzie.
Ściski,uściski z kokardką w tle!
Ta zagracać pokój mogę!Na razie dopieszczam kącik maluszka,także nie pokaże jeszcze.Powiem tylko,że łóżeczko niestety nie zmieściło mi się we wnęce,w której planowałam je postawić, ale poradziliśmy sobie inaczej.Szkoda,że ściany nie są z gumy...
Tymczasem Budda dostał nowy look z przymrużeniem oka a na półkę wrócił całoroczny kalendarz bez-datowy,kolorowy.Bo kolorki teraz poszukiwane,wszak to już nie tylko nasza sypialnia będzie.
Ściski,uściski z kokardką w tle!