piątek, 18 września 2015

Siedzi w głowie

Macie czasami tak, że coś Wam siedzi w głowie i nie chce wyjść? Może to być jakaś uparta myśl, idea, pomysł, rzecz, człowiek itd. Długo można wymieniać. Ja, jako blogerka jestem często narażona na takie natrętne COŚ co siedzi w głowie, wystarczy, że coś zobaczę, podejrzę w magazynie wnętrzarskim, na jakimś blogu. Myśl o tym CZYMŚ zaczyna kiełkować, aż rodzi się z tego prawdziwa chęć posiadania. Dobrze, jeżeli jest to rzecz dostępna w sklepach, gorzej, kiedy jest to coś jedynego, niepowtarzalnego albo kupionego przez dziadka w 63 roku... Wtedy pozostaje mi pchli targ, na którym już niejednokrotnie kupiłam rzecz o której myślałam namiętnie i trach, mam cię! Udało mi się kupić podobną.

Ostatnio moje myśli krążyły wokoło ogólnodostępnej rzeczy, pięknej, przydatnej i wyjątkowej. Można pomyśleć, tylko brać. No tak, gorzej z ceną tejże rzeczy... W takim przypadku albo odpuszczamy albo inwestujemy i cieszymy się jak dzieci. Ja zainwestowałam i do pary, dokupiłam poszewkę, co by później nie żałować, że jednak jej nie wzięłam.
Tym sposobem moje nadmorskie, nadbałtyckie usiłowanie opalania, było jeszcze przyjemniejsze ;)







Cóż mogę dodać, koc w rzeczywistości jest jeszcze piękniejszy i jest świetnym kontrastem do szarości i bieli w moim domu. Tkanina, z którego jest wykonany jest bardzo mocna, więc posłuży na długo. Ten model występuje w dwóch kolorach, różu i szarości, jeżeli jesteście zainteresowani kupnem to szukajcie go pod nazwą Honeycomb blanket, marka House of Rym.
Ja swój zestaw kupiłam w sklepie Kapibara, serdecznie pozdrawiam właścicielkę :) Troszkę namotałam z zamówieniem ale na szczęście, wszystko przyszło na czas.

Za udział w sesji, dziękuję plaży w Jastrzębiej Górze i temu cudnemu, solidnemu kawałkowi drewna. Jeżeli szukacie takich okazów, bądź mniejszych, na ww plaży znajdziecie ich mnóstwo.

Udanego weekendu.
Paulina

niedziela, 13 września 2015

W poszukiwaniu...

Kwiatu paproci,



Leśnych Ludków,


Grzybów,


Leśnych skarbów,



...Czasu, dla najbliższych. Ładowarki do baterii życia. Czystego powietrza. Chwili oddechu.

Macie takie miejsca w których to odnajdujecie? W których, czujecie, że zostawiacie za sobą wszystko i jesteście TU i TERAZ z najbliższymi.

Łono natury jest dla mnie totalnym i najlepszym lekiem na całe zło. Na moje myśli zabiegane, smuteczki. Na 100% relaksuję się w okolicznościach przyrody, czy to będzie las, morze, skwerek miejski czy łąką pod miastem. Prawdą jest, że zielony kolor nas wycisza i uspokaja, pomimo, że nie mam go w swoich wnętrzach czy garderobie, to, co mamy na wyciągnięcie ręki wystarcza. Prawdziwa zieleń drzew, traw, krzewów i rodzina. Wtedy mam komplet :)

Nasz trochę mroczny las znamy jak własną kieszeń, mamy swoje dróżki i miejsca, które odwiedzamy. Lubię go fotografować i na nowo dostrzegać jego piękno.



A skoro już jesteśmy przy naturze, to Koza Domowa, poproszę o maila, wygrałaś w moim malutkim candy :)

Niedzielne, zielone uściski.
Paulina