niedziela, 24 lutego 2013

Yellow!!!

Zażółciło się na blogach :)
Jest tak optymistycznie, wesoło. Żółty kolor zapomniany, wypływa. Pastele powoli odchodzą, robiąc miejsce konkretnym kolorom. Podoba mi się ta zmiana, pastele są ładne, ale w nadmiarze stają się mdłe i nudne.
Oczywiście nie ma co szaleć, kolor w postaci dodatków, delikatnych akcentów.
Żonkile, obowiązkowe w okresie przedwiośnia, do tego jabłuszko i cukierasy. Tak niewiele trzeba aby mieć dobry nastrój.
A mój nastrój jest wyjątkowo dobry :) Za Waszą sprawą kobitki. Dziękuję Wam za wszystkie słowa napisane pod ostatnim postem. Dziękuję, że odezwały się dziewczyny, które wcześniej milczały. Dziękuję blogerkom ze stażem za ciepłe słowa. Wszystkie czytałam z uśmiechem na twarzy :)




Ściskam Was!

 

wtorek, 12 lutego 2013

Za co lubię...

moją sypialnię. Za to, że mogę ją aranżować na swój i tylko swój sposób, za to, że nikt w to nie ingeruje. Lubię ją za to, że to moja prywatna strefa, w której się relaksuję, czytam, odpoczywam, zaglądam na Wasze blogi. Lubię ją za to, że już niedługo zamieszka w niej maleńka wyczekiwana istotka. I choć wiem, że za jakiś czas czeka mnie zmiana sypialni,to wiem, że w tej drugiej będzie podobnie, po mojemu.
Dzisiaj na nowo, po raz enty zaaranżowałam sypialnianą półkę we wnęce. Może powinnam napisać w tytule, za co lubię półki w domu ;) właśnie za możliwość niekończących się aranżacji, za to, że mogę w kilka minut zmienić jej wygląd. Mogę wyciągnąć dodatki, które czekały na swoje kolejne 5 minut. Tak było z ręcznie robioną miseczką, wiosenną, kolorową. Oparłam ją o pokrywkę koszyka, dało jej to ostre tło, na którym prezentuje się zdecydowanie ciekawiej.



Szafirki z dnia na dzień wypuszczają nowe kwiaty.




Dzisiaj na wyspie Dzień Naleśnika :) tzw. Pancake Day. Nie mogło zabraknąć ich dzisiaj u nas. Naleśniki lubimy i często je smażymy, na różne sposoby. Ja tym razem pozwoliłam sobie na bombę kaloryczną! Naleśniki z serem, bananami do tego bita śmietana i truskawkowy sosik. Pychotka!!!


Kochane, dacie nam jeszcze chwilkę? Laurka coś nie spieszy się na świat...
Jutro mam wizytę w szpitalu.
Potrzymacie jeszcze chwilę kciuki?

p.s.moje pierwsze panoramiczne zdjęcie, fajna zabawa :)


czwartek, 7 lutego 2013

Due date

Dzisiaj mamy termin...co prawda do końca dnia zostało jeszcze sporo godzin, więc kto wie,może jeszcze dziś pojedziemy na porodówkę :)  Dziękuję Wam kochane, że jesteście ze mną, wspieracie mnie wirtualnie, mentalnie, telepatycznie. Jesteście cudowne! I dla Was właśnie dzisiaj przychodzę na szybko z moimi cebulovymi, które już budzą się do życia. Na razie nieśmiałe pojedyncze kwiatki, ale i tak nastrajają bardzo optymistycznie, pomimo, że za oknem deszcz się leje strumieniami.



Ostatnio Ania - Scraperka zapoczątkowała na swoim blogu cykl postów nt znanych marek z rzeczami do domu. Było już o Bloomingville, IB Laursen, Green Gate. Jeżeli jesteście ciekawe dowiedzieć się kilka faktów o tych markach,to koniecznie zajrzycie na blog Ani.
W zeszłym tygodniu Ania pisała o marce House Doctor, której chyba nie trzeba przedstawiać "wnętrzarskim" dziewczynom. Prostota, klasyka, odrobina fantazji to cechy tej marki. Niestety, mają jedną wadę- ceny...Ja w swoim domu mam jedną rzecz, którą kupiłam już dawno a której nie miałam okazji pokazać z jednego względu, nie jest używana. Leży grzecznie w szufladzie i czeka na moją wymarzoną kuchnię... A mowa tu o ścierce :)

Jak Wasze brzuszki? Objedzone pączusiami, faworkami i innymi pysznościami? Ja pączki uwielbiam, dlatego pozwalam sobie na nie nie tylko od święta. Faworki, najlepsze robiła babcia i żadne nie są w stanie im dorównać. W przyszłym roku postaram się je upiec, może wyjdą choć w 1/3 tak dobre jak babcine?...

Ściskam z deszczowej wyspy.




sobota, 2 lutego 2013

...


To hasło znalazłam dzisiaj w sieci. Jest idealne na czas oczekiwania, napawa optymizmem. Do tego ten cudny kolor...Długo się nie zastanawiałam i postanowiłam go wydrukować, aby hasło przyświecało Nam na co dzień, bo w pędzie dnia codziennego czasami o tym zapominamy. Czekają Nas dobre czasy :) na które nie mogę się już doczekać i nie pisze tu tylko o maleństwie.


Przy okazji na komodzie powstała nowa, świeża dekoracja, lekko zalatująca wiosną.
Czarne świeczniki przeszły wczoraj małą metamorfozę i na zasadzie kontrastu zostały pomalowane szarą farbą.



Pstrykając dzisiejsze zdjęcia złapałam się na tym, że cała aranżacja jest grą kontrastów, faktur, kolorów.
Drewno, szkło, natura, do tego czerń, biel i czysty kolor drewna. Kropla pastelowego różu. Całość tworzy spójną kompozycję. Zgodzicie się ze mną? Czy jednak uważacie, że nie do końca to ze sobą współgra?



Pozostając jeszcze w temacie cebulowych :) Szafirki, które czekają na swoje pięć minut pnąc się do góry z dnia na dzień. Postanowiłam nie chować ich w doniczkę, pomyślałam, że szklane pudełko świetnie może spełniać tę rolę. Ziemia z korzeniami tworzą osobny obraz, który sam w sobie jest dziełem natury.



Kochani, chciałabym Was zaprosić na wyjątkowe candy u wyjątkowej osoby :)
20.02 rusza internetowy sklep, w którym będzie można się zaopatrzyć w szklane cudeńka, lampiony, szkatułki itp. Kto jeszcze nie wie o czym mowa, odsyłam na blog Agi  i zapraszam na candy!


Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie z bardzo słonecznej dzisiaj wyspy, nadal w dwupaku :)
Buziaki.