
W sobotę wybrałam się na giełdę staroci pod naszą Wrocławską Iglicą,tudzież Halą Stulecia :)
Towarzyszyła mi przefantastyczna osóbka Agnieszka zwana Dolatką.Po buszowaniu wśród pięknych przedmiotów poszłyśmy uraczyć się pyszną kawką w Borówce.







Na giełdzie,jak zawsze mnóstwo cudownych rzeczy,oczy latały z filiżanki na karafkę, z karafki na obraz i tak w kółko.
Wiele przedmiotów nadal jest niestety poza moimi możliwościami finansowymi,ale z pustymi rękami wyjść nie mogłam.Kupiłam cudny dzban i srebrną łyżeczkę.Ale o tym innym razem.


Pomimo,że wystawców nie było dużo,to jednak wrażenia i obcowanie ze starociami naładowało moje baterie,do tego miłe towarzystwo i czego chcieć więcej?!




Pozdrawiam cieplutko.