wtorek, 23 grudnia 2014

Hop, hop

A raczej HO, HO, HO :) Mikołajowo się z Wami witam, po znów zbyt długiej przerwie :(
Niestety, laptop staruszek ewidentnie nie chce współpracować z moim aparatem, Nie ma szans aby zgrać zdjęcia. A tyle ich dla Was zrobiłam... Cóż, mam nadzieję, że od Nowego Roku będę pracować na nowym sprzęcie, chętnym do szybkiej i efektywnej współpracy. Nie obrazicie się, że świąteczne migawki pokażę Wam po świętach?

Tymczasem zdjęcie z telefonu, oddające to co mi w mojej przedświątecznej duszy gra. A gra mi spokój, brak napięcia, stresu związanego z całą tą krzątaniną. Małymi krokami szykujemy się do jutrzejszej kolacji i dwóch dni świętowania. Mam nadzieję, że i Wy, moi drodzy czytelnicy znajdujecie w tym czasie chwilę dla siebie, dla swoich potrzeb. Czy będzie to kawa wypita przy akompaniamencie świątecznych piosenek, przeczytany rozdział książki podczas kąpieli, czy spacer z własnymi myślami. Cieszmy się sobą, swoim me, myself and I. Na czas z bliskimi, przyjdzie odpowiedni moment, na czas z samym sobą, nie zawsze znajdujemy chwilę...



Pozwólcie, że pożegnam się z Wami życzeniami:

SPOKOJNYCH, RADOSNYCH I RODZINNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA.
NIECH TEN NAJPIĘKNIEJSZY CZAS W ROKU PRZYNIESIE WAM WIELE MIŁOŚCI I CIEPŁA.

Paulina z rodziną

niedziela, 23 listopada 2014

Ściana- KAMELEON

Na wstępie chciałam podziękować za komentarze pod poprzednim wpisem. Poduszki z Pepco robią furorę ;) To dobrze, jakość może nie jest tą z najwyższej półki, ale na chwilową dekorację nadają się idealnie.

Co do tytułu, to mowa o ścianie, którą pokazywałam już nie raz. Można min. zobaczyć ją tutaj i tutaj.
Owa ściana przechodziła już sporo metamorfoz, z każdej byłam zadowolona, każda pasowała do obecnego stanu moich zainteresowań czy też konieczności. Jednak ostatnio zachciałam aby nabrała lekkość i nieco designerski charakter.
W sklepie Tiger udało mi się kupić koszyk, w formie domku. Skandynawski hicior, który pozostawał poza zasięgiem mojego portfela. Od razu pomyślałam o nim, jako dekoracji w pokoiku dziewczynek. Do tego czarne kropki, kolejny hit. Cena za gotowe naklejki, jak za zboże(!!!), ale od czego są papiery samoprzylepne? Oczywiście, kropki wyszły trochę kanciaste, ale kto by się tym przejmował? ;) Całość dopełniają gwiazdki uszyte przez naszą zdolną Llookę. fragment girlandy od Numero74, obrazek inspirowany zdjęciem z Pinterest, część koszyka, służąca za mini półeczkę i voila!








Przepraszam za jakość zdjęć. Niestety od długiego czasu, jedyny sprzęt z którego mogę dodawać posty, ma 7 lat! Staruszek trzyma się dzielnie, ale niestety już ledwo dysze. Monitor niegdyś żyleta, teraz poszarzały i rozmazany. Ech, może Mikołaj się domyśli i sprezentuje nam nowy sprzęt?

                                                                      Dobrej nocy.

piątek, 24 października 2014

Łania poduszkowiec

Ileż to razy wzdychałam do poduszek z motywem zwierzęcym, wilki, jelenie, wiewiórki. W każdym szanującym się skandynawskim sklepie, znaleźć można, właśnie takie poduszki, poszewki, często z cenami nie do przejścia.
Ostatnio na swoim profilu instagramowym, Alewe ( Poszukiwania moje) pokazała zakup z Pepco, oczy mi się zaświeciły! Toż to właśnie poduszka, którą zawsze chciałam mieć. Mój zapał do posiadania łani osłabł szybko, jak się okazało, że do Pepco mam kawał drogi ( dodam, że byłam w tym czasie we Wrocławiu, mimo wszystko sklep Pepco mam daleko od domu) a na wyspę wracałam na następny dzień. Na szczęście, zupełnie przypadkiem, będąc na spożywczych zakupach, dojrzałam szyld Pepco w Arkadach Wrocławskich! Zaraz tam poszłam, ciągnąc ze sobą koleżankę, z którą umówiłam się do kina. Poduszkę kupiłam, na film się nie spóźniłam i szczęśliwa wróciłam z poszewką ( cała poducha w walizce- odpadało) do domu :)




Jeżeli macie ochotę na poduszkę, to zapraszam do sklepu. Do wyboru są łanie, wiewiórki i wilki.
Ściskam jesiennie. Coś czuję, że jesienne wieczory będą sprzyjały w pisaniu postów :)

 

niedziela, 20 lipca 2014

New

Tak się składa, że coraz mniej kupuję rzeczy do domu. W przeciągu kilku lat nazbierało się sporo rzeczy, które w większości albo już mi nie pasują, albo po prostu znudziły mi się. Nie znaczy to wcale, że nie kupuję niczego. Kupuję ale bardziej świadomie. Nie rzucam się na jakąkolwiek skorupkę czy pierdółkę. Wolę przemyśleć zakupy i wrócić do domu z czymś co na pewno mi się przyda. Tak było w przypadku wazonu i szklanego puzderka.


Puzderko wypatrzyłam w Dublinie, w sklepie w którym można dostać designerskie dodatki do domu. Lubię zaglądać do tego sklepu, chociażby po to aby nacieszyć oczy. Jakiś czas temu będąc tam wypatrzyłam właśnie to szklane cudeńko od Bloomingville. Potrzebowałam czegoś na biżuterię noszoną na co dzień, a zdejmowaną na noc. Puzderko spisuje się w tym zadaniu idealnie. Pomimo tego, iż pierwotnie przeznaczone było do zupełnie innego celu :)



Wazon znalazłam w TkMaxx, wpadł mi w oko od razu, ale kilka razy chodziłam koło niego, aż w końcu znalazł się w koszyku. Bardzo spodobał mi się jego kolor i kształt, dodatkowym plusem na korzyść jego zakupu był fakt, iż został wyprodukowany w Polsce, niestety nie wiem w jakiej fabryce.



Taca i świecznik zostały kupione na pchlim targu, tam ciężko mi się oprzeć i jak widzę coś ciekawego za grosze, po prostu biorę to! ;)

Ostatnie zdjęcie pt: Work in progress, zrobione jest przez mojego małego pomocnika :) Chyba rośnie mi fotograf- amator.


Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia!

piątek, 4 lipca 2014

Paris on my mind



Zatłoczone kawiarnie, restauracje. Nikt nie musi się cisnąć w środku, wszędobylskie stoliki przed lokalami, zachęcają aby przy nich usiąść, o dowolnej porze roku.





  
 
Przystanek w Jardins de Tuileries. Wybaczcie prześwietlone zdjęcie, ale robił je Maciek, który, niestety nie jest najlepszym fotografem.


Arc de Triomphe.



Migawki, takie zwyczajne- niezwyczajne. Paryż ma w sobie to COŚ nie do podrobienia.





Zdjęcia w klimacie b&w, kolor jest nieodłącznym dodatkiem codzienności, jednak zdjęcia w kolorze biało- czarnym pozwalają skupić się na detalach.

Pozdrawiam.
P.s. W Paryżu byliśmy na początku marca, pogoda była iście majowa. Wymarzona do zwiedzania :)

sobota, 21 czerwca 2014

Powrót (?)

Już tyle razy przymierzałam się do napisania tego wpisu. Tyle razy układałam w głowie jego treść.
Jednak za każdym razem COŚ przeszkadzało mi w realizacji tego planu. To COŚ to brak ochoty, może lenistwo, może brak weny, może po prostu wypalenie.
Mój blog lada dzień skończy 6 lat! W myślach kotłują się pytania, czy warto go jeszcze prowadzić? Czy ktoś tu jeszcze zagląda, czeka na wpisy?
Puki co odkurzam go z wirtualnych pajęczyn. Na jak długo? Tego sama nie wiem...

Dziś chciałabym Wam pokazać nowe oblicze domowego biura :) Na którym zamieszkał długo wypatrywany mood board, czyli po prostu tablica korkowa, na której wiszą bardziej lub mniej ważne rzeczy. Pamiątki, zdjęcia, ciekawe sentencje. Myślę, że tablica nie raz zmieni swoją zawartość, może też i kolor? Na razie niech będzie jasna, sosnowa. Podoba mi się połączenie czerni, bieli z naturalnym kolorem drewna, który może mieć tak różne odcienie.





Kawkę pijam ostatnio z nowego Bolesławieckiego kubasa. Jest duuuży więc i kawy więcej się mieści :)


Staram się aby w domu nie zabrakło świeżych kwiatów, na szybko zrobiłam mały bukiet z ogródkowej róży, kwiatów czarnego bzu i piwonii. Kwiaty to taki kolorowy akcent, który mogę wprowadzać w swoje wnętrza bez wyjątku i bezustannie!


Pozdrawiam ciepło- Wasza powracająca Paulina.

piątek, 4 kwietnia 2014

Swap i marcowo instagramowo.

Stało się, po ponad 13 miesiącach odzyskaliśmy wolność ;) A wszystko przez zamianę pokoików. Lena trafiła do naszej sypialni i teraz dziewczyny mają swój dziewczyński pziokój :D
Nie obyło się bez zakupów, Lenka jako uczennica doczekała się swojego biurka, z którego jest bardzo dumna. Dostał jej się też nowy regał na zbiór książek, który co chwilę się powiększa. Pokoik pomimo, że mały i kiepski jeżeli chodzi o ustawność mebli to jednak wyszedł przytulnie i bez wrażenia przytłoczenia. Ponieważ jeszcze jesteśmy w trakcie dopieszczania, będziecie musieli chwilkę poczekać, zanim pokażę Wam efekt końcowy(?) ;)

A co z nami. O dziwo zmieściliśmy wielkie łóżko w "dziupli" i o dziwo, zostało nawet troszkę miejsca. Niestety, pokój wymaga kosmetycznych zabiegów, w tym malowania, które planuję w najbliższym czasie. Nie byłabym jednak sobą, gdybym już go troszkę pod siebie nie zaaranżowała :)
Dzisiaj mały fragment z nowym nabytkiem ze sklepu na I. Lampka, bo o niej mowa urzekła mnie swoim designem, ma w sobie to wszystko co lubię, kabel opleciony czarno- białym sznurkiem, metalowy, biały  klosz, miedziane dodatki, które tak są modne obecnie we wnętrzach.



W dniu przeprowadzki kupiłam bukiet Jaskrów. Piękne kwiaty, kojarzą się z sielskością, równocześnie pozostając prostymi w formie. Bez zbędnych dodatków, włożone do prostego wazonu są idealną dekoracją w każdym wnętrzu.




Kończąc dzisiejszy wpis zostawiam Wam z kolażem insta pstryków marcowych. Oj, działo się w marcu, działo :) To był fantastyczny miesiąc!


Pozdrawiam i życzę udanego weekendu!

wtorek, 25 marca 2014

Coffee time.

Wiem, że podobnie jak ja lubicie celebrować chwile. Picie kawy czy herbaty w niespiesznym rytmie, z książką czy magazynem w ręku, z czymś słodkim do podgryzania. Może to być kwadrans a może godzinka. Wszystko zależy od sytuacji.
Mnie udało się dzisiaj wygospodarować 30 minut, tylko dla siebie. W tym czasie zdążyłam przejrzeć (nie wiem czy też tak macie, ale ja najpierw lubię przejrzeć gazetę, zanim wezmę się za czytanie w innym czasie) najnowsze magazyny, w których zachwycam się Irlandzkimi wnętrzami, przeczytałam kilkanaście stron książki "Morfina" (polecam!!!) wypić aromatyczną kawkę i delektować się Pawełkiem, z adwokatem, a co!






Inspiracje, inspiracje, inspiracje!!!



Goździki, które dostałyśmy z mamą na Dzień Kobiet dogorywają, kilka łepków jeszcze cieszy oczy.


Pozdrawiam- Paulina.