czwartek, 14 czerwca 2012

Chora...

Nieuleczalnie...
Diagnoza - zbyt częste wydawanie pieniędzy,które wiąże się z podwyższonym biciem serca a co za tym idzie z wyższym ciśnieniem.
Recepta - zakaz organizowania car boot sale.

Sobota,godzina 8:35 budzę się i myślę no nie nie dam rady.Szybka poranna toaleta,ubieranie Lenki szykowanie jej śniadanka,włączenie ulubionych bajek.Punkt 9, gotowa odpalam auto.9.03 jestem na miejscu,szybkie krążenie pomiędzy stoiskami,co niewątpliwie poprawia moje krążenie ;) 9:25 wracam do domu,9:35 wychodzę do pracy :)
Tyle czasu trzeba abym do domu wróciła z nowiutką,zapakowaną jeszcze ramką z Ikea,o , świecznikiem,miseczką,płytą dvd i ciuszkami :)

Przyznacie,że to już poważne uzależnienie (ale też i niezły sprint ;))
Dzisiaj w/w świecznik w towarzystwie kwiatów.





Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie kawkowo-kubkowe komentarze :)


28 komentarzy:

  1. O tak, choroba nieuleczalna! Wiem, bo sama na nią choruję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Matkoczytam "chora nieuleczalnie" i serce mi zabiło mocniej!!!
    Ale jeśli tak się sprawy mają to wporządku!!!
    Niezły sprint!!!
    Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybym ja miała Ikę dostatecznie blisko też pewnie bym była nieuleczalnie chora:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ikę - bo tak mówię w skrócie na IKEE:P

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja powinnam się już od dawna w psychiatryku leczyć:).
    Mam tą samą chorobę:)
    Pozdrawiam ciepło.
    PS.Cudowne goździki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już na OIOMIE powinnam leżeć, tak poważny mam już stan! :))) nawet z przyspieszonym biciem serca się kładę.. i śnię nawet o dekoracjach :)) co zrobić..
    Pozdrawiam nałogową koleżankę,może spotkamy się na jakimś odwyku ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. hehe :) Na odwyk Cie trza wyslac ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. wiesz co Pailinko, kompletnie nie pasuje Ci ten świecznik to Twojego nowego dyzajnu:) koniecznie musisz sie go pozbyć!ja Ci w tym pomogę niemartw się;*

    OdpowiedzUsuń
  9. nie znam tej choroby niestety,a może i stety??
    A goździki - przypomniały mi dom rodzinny!!
    dziękuję!!

    OdpowiedzUsuń
  10. uuuuuuuuuuu tempa podziwiqam :)

    u mnie takie same goździki na zdjeciu królują :)


    info : zmieniłam adres bloga :
    http://mondocane-j.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Sprawność godna olimpijczyka :) No ale gdybym miała takie miejsce "pod nosem" to pewnie też byłabym uzależniona...

    OdpowiedzUsuń
  12. No, to nieźle. Dobrze, że u nas tylko co niedziela ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. haha skąd ja to znam:) może nie mam tak aż do tego stopnia, ale podobnie:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. tak zdecydowanie jesteś chora hehehe ale gdybym ja miała tak blisko ten cudowny sklep popadłabym w nałóg:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobrze wiem, o czym piszesz... :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Znam taka chorobe od podszewki.Ja mam moj sobotni targ staroci.Sobota bez odwiedzenia tego miejsca i drobnych zakupow to stracona sobota.Tak to juz trwa ladnych pare lat.Oczywiscie nie zawsze cos kupuje ,ale popatrzec musze.Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale jaka przyjemna ta choroba ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bogu dzięki u mnie nie ma czegoś takiego , ale niestety ma się internet a tam alle... i to mnie właśnie gubi.
    A goździczkli cudne, uwielbiam je ale mój kot też więc mogę sobie tylko popatrzeć.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie taka zła ta choroba :) Twoja organizacja mnie powala - podziwiam!!

    OdpowiedzUsuń
  20. nieuleczalna - potwerdzam z doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ...tak, jak z makijażem, jak chcemy, to i w 5 minut się uwiniemy:)

    KOBITKI TO POTRAFIĄ!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. I ja ostatnio na to zapadłam, tylko tempo trochę wolniejsze :))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ta choroba to już pandemia:))) ale jak się ma taki sklep w zasięgu ręki, zazdroszczę. Pozdrawiam i nie życzę w tym wypadku ozdrowienia:))

    OdpowiedzUsuń
  24. hehehe, fajnie się podsumowałaś ! pozdrawiam, ewa

    OdpowiedzUsuń