środa, 2 lipca 2008

Woreczkowa przygoda


Oglądając wczoraj bloga Keri's zakochałam się w woreczkach do różnych celów używanych :) We Wrocławiu moim kochanym jest taki magiczny sklepik "Zielone wzgórze" w którym zakupiłam sobie ,za całe 8 zł. woreczek wypełniony lawendą,która nie tylko pięknie pachnie,ale przy okazji odgania wstrętne mole,które tylko czekają aby uszczknąć kawałek mojej bluzki,tudzież innej garderoby :) Niedoczekanie!!!Myślę,iż to dopiero początek mojej woreczkowej przygody,za tydzień będzie dostawa nowych wspaniale pachnących!:D Może kiedyś sama uszyję takie cudeńka...

6 komentarzy:

  1. Na pewno przyjemniej uszyć sobie własnoręcznie taki dokładnie, jak się chce. Albo taki, jak wyjdzie... lawendy pełno teraz, można wypychać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę próbować,czasu troszkę wolnego mi się szykuje,a u babci w ogródku lawendy tyle że hoho :)

    OdpowiedzUsuń
  3. p.s.pozdrawiam Wrocławiankę-lokalna patriotka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dygam nisko - serdecznie dziękuję za zalinkowanie; czuję się bardzo wyróżniona i teraz muszę się przez Ciebie starać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. I jak tam - uszyłaś już sobie swój woreczek? ja się zbieram do uszycia swojego pierwszego woreczka i pierwszego serca - zawieszki. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale w najblizszym czasie- spotkam sie z igłą i nitką. Wszak najtrudniejszy pierwszy raz. Cieplutko pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam sobie właśnie Twojego bloga i zrobiło mis się ciepło w sercu, bo okazało się, że zakupiłaś w "Zielonym wzgórzu" woreczek, który powstał w mojej pracowni. Tak się cieszę i zapraszam po dalsze zakupy, a w lipcu po świeżą lawendę.
    Pozdrawiam
    Beata

    OdpowiedzUsuń